top of page

Narciarstwo po warszawsku

  • martamacke
  • 23 lis 2015
  • 1 minut(y) czytania

Niedzielny, leniwy wieczór - rozmowa w naszym domu.

Marta: Znalazłam w sieci film z 1970 o szaleństwie warszawiaków na Moczydle. Byłeś tam kiedyś? Ja chyba nigdy tam nie trafiłam, za daleko z Żoliborza ;-)

Grzegorz: No wiesz, że chyba też nigdy tam nie byłem...musiałbym spytać mamę, bo nie pamietam czy nie zabrała mnie tam jako dzieciaka.

Marta: A w ogóle jeździłeś w Warszawie na nartach? Mi się warszawskie narciarstwo kojarzy tylko z treningami z Panem Januszem pod Skocznią...bieganie i desant (o tym będzie kolejny materiał ;-))

Grzegorz: Jeździłem, w parku Morskie Oko. Zjeżdżaliśmy z Antkiem i jego bratem Tomkiem ze Skarpy Wiślanej.

Marta: W sumie ja też chodziłam czasem z Kasią na górkę na Cytadeli, ale nie wspominam tego ani jako wielką atrakcję, ani wyczyn...chociaż wyczynem było ubranie się w cały sprzęt, zapięcie butów marki Kasprowy po to, żeby zrobić dwa skręty na krzyż. Chyba fajniej było iść na sanki czy łyżwy.

Grzegorz: A nie pamiętasz, że jako dzieci w WKNie musieliśmy zjeżdżać ze skoczni? Marta: Tak! To było straszne. Już wolałabym trening na Moczydle ;-)


 
 
 

Comentarios


OSTATNIE WPISY:
SZUKAJ WG TAGÓW:
bottom of page